Jutro może wydarzyć się dzisiaj
W mrocznej, ale pulsującej życiem metropolii, gdzie nowoczesność zderza się z cieniami przeszłości, w powietrzu czuć napięcie. Wśród skąpanych w światłach neonów ulic i kawiarni, rozbrzmiewają szepty i spekulacje. Wszyscy oczekują na przybycie Jezusa, filozofa ze wschodu, którego słowa podobno potrafią poruszyć najgłębsze zakamarki duszy.
W tłumie, pod ciężarem niepewności, porusza się Zacheusz - niski, ale niebezpiecznie wpływowy właściciel banku. Jego frustracja narasta z każdą chwilą, gdy bezskutecznie próbuje odnaleźć Jezusa. Zawsze musi mieć wszystko co najlepsze i najszybciej, jak to możliwe! - Może uda mi się nakłonić tego słynnego Jezusa do udziału w reklamowym klipie mojego nowego kredytu hipotecznego?
Przemierzając mroczne alejki, dociera do nowoczesnego parku, gdzie minimalistyczne instalacje artystyczne rzucają nierealne cienie. Wspinając się na jedną z nich, wydaje się niemal tańczyć z błyskami neonów. Z wysokości, niczym zachłanny drapieżnik, Zacheusz wypatruje swojej ofiary - Jezusa.
Gdy pojawia się Jezus, jego spojrzenie pada na Zacheusza. Przez przenośny głośnik, jego głos rozbrzmiewa jak echo w mrocznej przestrzeni: - Zacheuszu, czas zejść! - Dziś jestem twoim gościem. Zacheusz, zaskoczony, ale i podekscytowany, zbiega w dół, jakby uciekał przed własnymi demonami. Tłum zaczyna szemrać, a plotki rozprzestrzeniają się jak trujący dym:
- To ten bankier, który zrujnował tak wielu?
- Czy ten filozof właśnie wybrał dom tego krwiopijcy?”.
Zacheusz nie słyszy szeptów ani pomruków. Nie może zapanować nad tchawicą, z jego wnętrza niemal samowolnie wydobywa się głos:
- Od dzisiaj połowa mojego majątku idzie na cele dobroczynne.
- A każdemu, kogo skrzywdziłem, oddam czterokrotnie!”
Jezus spojrzał i odpowiedział:
- Zacheuszu, odkryłeś prawdziwą wartość życia, przyszedłem, by odnaleźć to, co zostało zgubione.
Zacheusz, stoi wśród tłumu. Czuje, że przekroczył nieznaną dotąd granicę a wszystko co wypełniało jego życie, stało się mniej ważne. Usiadł przy stoliku najbliższej kawiarni. Wyciągnął kalendarz i zanotował:
„21 listopada 2023 r; W świecie, gdzie pieniądze splatają się z duchowym poszukiwaniem, prawdziwe znaczenie życia jest upchane, sprasowane w mrocznych zakamarkach duszy. Czeka na ten właśnie moment… na uwolnienie”.
Poczuł na sercu lekkość, najbardziej znośną lekkość bytu.
– Moje jutro zaczęło się właśnie dzisiaj, rzucił do kelnerki z uśmiechem.
„Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło»”.
Łukasz 19:1-10 (BT)
Witold Augustyn
Grafika: wł.
Comments